Rainbow Star - portal informacyjno - rozrywkowy

Header
collapse
Home / Swojskie sprawy / Aktywiści szkodzą społeczności LGBT?
Aktywiści szkodzą społeczności LGBT?

Aktywiści szkodzą społeczności LGBT?

2021-09-13  DS

Ostatnie wypowiedzi Barta Staszewskiego w temacie rzecznika MSZ zostały uznane za przejaw hipokryzji i homofobii. Ze wszystkich stron rozległy się głosy oburzenia i komentarze, że aktywiści bardziej szkodzą, niż pomagają społeczności. Doprawdy?

Język debaty już dawno zszedł na psy

Język debaty publicznej już dawno przekroczył granice dobrych obyczajów. Dzisiaj polityków lewicy określa się m.in. mianem bydła poselskiego (Krystyna Pawłowicz), nazywa chamską hołotą, czy zdradzieckimi mordami (Jarosław Kaczyński). Z kolei ludzi nieheteronormatywnych nazywa się zboczeńcami (Kaja Godek) i ideologią (Jacek Żalek, Zbigniew Ziobro, Andrzej Duda oraz wielu innych). Nic więc dziwnego, że w ślad za publicznymi wypowiedziami również społeczeństwo zaczyna się posługiwać językiem pełnym pejoratywnych określeń. Zauważalnie inspiruje ją emotywny, konatywny język używany przez telewizję publiczną.

W ostatnim czasie Rada Języka Polskiego informowała, że na 309 pasków informacyjnych TVP, tylko 93 zawierało przekaz niezależny od autora, czyli faktycznie informujący. Reszta miała wpływać na odbiorcę i kształtować jego opinię na dany temat.

Rada zwróciła również uwagę, że paski publicznej oparte są na wartościującej konstrukcji pytajnej, czyli zadaje się w nich pytanie, na które widz ma odpowiedzieć tak lub nie, ale w tym konkretnym wypadku jak najbardziej twierdząco. Jako przykłady podano pytania: Czy Platforma szykuje na jutro awanturę?, Sąd Najwyższy złamał prawo? i tym podobne.

Gdzie by były prawa kobiet, gdyby nie sufrażystki?

Przez wieki zadaniem kobiet było zajmowanie się tematami związanymi z ogniskiem domowym. Podczas gdy zajmowały się one domem i wychowywaniem potomstwa (względnie leżeniem i pachnieniem), mężczyźni zajmowali się gospodarstwem, biznesami i polityką. I choć treści agitujące za dopuszczeniem kobiet do życia publicznego i przyznania im praw osobistych oraz politycznych zaczęły się pojawiać w przestrzni publicznej już w XVII wieku, prawdziwy przełom nastąpił w 1848 roku, kiedy Elizabeth Cady Stanton i Lucrettie Moti powołały do życia ruch sufrażystek.

Z czasem aktywistki zradykalizowały swoje działania. W pierwszych latach XX wieku atakowały ministrów i policjantów, wrzucały materiały wybuchowe do skrzynek pocztowych. Jedna z nich wychłostała szpicrutą Winstona Churchilla, inna pocięła obraz Velázqueza, a kolejna zaatakowała nawet brytyjskiego premiera siekierą.

6b056d01

Panie postawiły na radykalne akcje, aby wywalczyć równouprawnienie i ich cel w końcu został osiągnięty. Dzisiaj równość praw małżonków oraz możliwość zdobywania dowolnego wykształcenia i pracy przez kobiety na nikim nie robi wrażenia, choć naprawdę strach pomyśleć, jak wyglądałaby rzeczywistość, gdyby nie determinacja sufrażystek.

Zaraz, zaraz... ale czy ta historia nie brzmi podobnie do mających obecnie miejsce działań aktywistów mniejszości seksualnych w Polsce? Przyglądając się tematowi przenieśmy się jednak najpierw do Stanów Zjednoczonych.

Homoseksualni zwalniani podczas "Zimnej wojny"

Z nastaniem zimnej wojny w USA, zaczęły się represje wobec mniejszości seksualnych. Zagorzałymi orędownikami ścigania homoseksualistów byli senator Joe McCarthy, szef senackiej komisji zwalczającej komunistów w USA, oraz szef FBI J. Edgar Hoover - których prasa również podejrzewała o homoseksualizm.

f04be26b

Był to czas pełen strachu, podejrzeń oraz często niepotwierdzonych donosów i insynuacji. Rzeczywistość przybrała rozmiary zbiorowej histerii - szykanowano odwiedzających gejowskie bary i restauracje, a także masowo pozbawiano pracy osoby nieheteronormatywne zatrudnione na stanowiskach federalnych. Szacuje się, że do lat 70 XX w., na mocy tej polityki przeszło 5.000 osób straciło zatrudnienie w wyniku stawianych im zarzutów. Z perspektywy historii, można by rzec, że Polska jest oazą tolerancji, skoro geje w rządzie mają się dobrze.

Amerykańscy homoseksualiści twardo przeciwstawili się prześladowaniom po raz pierwszy w czerwcu 1969 roku, kiedy doszło do starć z policją, która wtargnęła do gejowskiego klubu Stonewall Inn w dzielnicy Greenwich Village na nowojorskim Manhattanie. W rok po Stonewall ulicami Nowego Jorku, Chicago i Los Angeles przeszły pierwsze pochody Gay Pride, ale zmiany prawne nastąpiły dopiero lata później. W 2003 roku zniesiono  penalizację kontaktów homoseksualnych, a 12 lat później Sąd Najwyższy postanowił, że poszczególne stany nie mogą zakazywać małżeństw osób tej samej płci.

Prawa człowieka rodzą się z ludzkich krzywd

W bataliach o równość i prawa człowieka, poglądy społeczeństwa są podzielone i ktoś zostaje pośrednio lub bezpośrednio poszkodowany. W takich historiach zawsze obecna jest także grupa, której problem nie dotyczy, więc w przestrzeni publicznej z łatwością go bagatelizuje, nazywając idiotyzmami, głupimi wymysłami, albo dewiacją.

7a21aafc

Przywołana wcześniej walka sufrażystek o równość i prawa wyborcze, mieszkańcom Polski znajdującej się w tamtym czasie pod zaborami, musiała wydawać się egzotyczna i niezrozumiała tak samo, jak dzisiaj batalia społeczności LGBT o prawa do godnego życia. Tak jak dekady temu kobiety, dzisiaj głos zabierają aktywiści reprezentujący nieheteronormatywną mniejszość. Nie ma w tym niczego niezwykłego, choć w ich działania -  zwłaszcza publiczne wypowiedzi - wkradają się czasem niedopowiedzenia, czy niefortunne sformułowania. Trudno mieć o to pretensje, bo przecież gdyby nie szczucie polityków na mniejszości, działania ich aktywistów byłyby zapewne bardziej wyważone. A skutek nieustającej fali hejtu jest - i owszem: akceptacja społeczna dla osób nieheteronormatywnych zmalała w 2019r. (w stosunku do roku 2017), pomimo że wcześniej sukcesywnie rosła.

Trudno mieć pretensje do Staszewskiego, że w obliczu nieustających ataków na społeczność - śmieje się z hipokryzji wylewającej się z każdej dziury drążonej w posadach obozu rządzącego. Bo przecież czym innym, jak nie jawną hipokryzją, jest zatrudnianie na ważnym stanowisku jednego z członków społeczności zwanej kuriozalnie ideologią? Dziwne, że nowy rzecznik zbagatelizował te okoliczności skwapliwie przyjmując rządową posadę.