Minister Ziobro forsuje dziwną ustawę zakazującą adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Wtóruje mu prezes Kaczyński mówiąc: "póki my rządzimy, to nam niczego nikt nie narzuci".
Na początku ubiegłego miesiąca, minister Ziobro postanowił zapisać ustawowo zakaz adoptowania dzieci przez pary jednopłciowe. Projekt ustawy zakazuje czegoś, co i tak w Polsce jest niedozwolone prawnie. Trudno więc odebrać ten zamysł inaczej niż jako kolejną prowokację wymierzoną przeciw społeczności LGBT, ale i Unii Europejskiej.
Swój projekt resort sprawiedliwości nazywa gwarancją adopcji zgodnej z prawami dziecka, a chodzi w nim o to, żeby pary tej samej płci nie mogły przysposobić dziecka. Dodatkowo Ministerstwo Sprawiedliwości chce nowelizacją kodeksu cywilnego wymusić na osobach aspirujących do rangi rodzica oświadczenie pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań: że nie mają partnera czy partnerki tej samej płci.
Miejska mentalność, wiejska rzeczywistość
Obecna procedura adopcyjna w Polsce jest długa i skomplikowana, co powoduje m.in., że niewielu zainteresowanych jest tak zdeterminowanych, żeby dotrwać do jej końca. Wśród dokumentów, jakie trzeba przedstawić są m.in. życiorys, odpis aktu małżeństwa, odpis aktu urodzenia, potwierdzenie stałego zameldowania, zaświadczenie o zatrudnieniu i dochodach, zaświadczenie z poradni uzależnień, itp. Na wydłużenie procesu adopcyjnego wpływa dodatkowo kiepska sytuacja w sądach. Wcześniej na decyzję sądu należało czekać średnio 18 miesięcy, dzisiaj dwa lata i dłużej.
– Bardziej rygorystyczny nadzór, tępienie w zarodku patologii i wzrost zasobności. To wszystko powoduje, że mniej dzieci trafia do adopcji. Bo rodzice ze skłonnościami do złych zachowań, licząc się z konsekwencjami, wracają na właściwe tory – tłumaczy Grzegorz Matusiak, poseł PiS z sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. – Zdrowieje społeczeństwo, zdrowieją relacje między ludźmi.
Pary jednopłciowe i tak bez szans
Artykuł 115 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego stanowi, że wspólnie przysposobić dziecko mogą tylko małżonkowie. Przepisy mówią też o możliwości adopcji przez osobę samotną, natomiast wykluczają taką możliwość dla osób żyjących w związkach nieformalnych. Ponieważ małżeństwa homoseksualne w Polsce nie są dozwolone (podobnie jak związki partnerskie), to sprawa od lat jest jasna i klarowna, a co za tym idzie - nie wymaga doprecyzowania prawnego. Dlatego też wydaje się, że celem resortu sprawiedliwości jest zrobienie zamieszania: kolejna nagonka na LGBT i zagranie na nosie Unii Europejskiej.
Ministerstwo sprawiedliwości zastrzega się, że chodzi wyłącznie o przejrzystość i dokładność przepisów, żeby nikt nie wykorzystywał tej furtki.
Jestem na nie
Ostatni sondaż pracowni IBRiS (przeprowadzony na zlecenie Rzeczpospolitej), poruszający m.in. tematykę adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, pochodzi z grudnia 2019 roku. Na pytanie: czy w Polsce pary jednopłciowe powinny mieć możliwość adopcji dzieci? negatywnie odpowiedziało w sumie 73,3 proc. respondentów. 60 proc. z nich wybrało opcję zdecydowanie nie, a 13,3 proc. – raczej nie.
Odsetek ankietowanych nastawionych pozytywnie do adopcji dzieci przez pary jednopłciowe wyniósł 16,7 proc. Wśród tej grupy 11,3 proc. udzieliło odpowiedzi zdecydowanie tak, a 5,4 proc. wybrało opcję raczej tak. Pozostali ankietowani nie mieli zdania na ten temat.
W sondażu IBRiS przeprowadzonym pięć miesięcy wcześniej, również na zlecenie Rzeczpospolitej, zapytano respondentów o stosunek do postulatów podnoszonych przez środowiska LGBT+. Jednym z trzech zawartych w badaniu postulatów było umożliwienie adopcji dzieci parom jednopłciowym. W próbie liczącej 1100 osób 76 proc. odrzuciło taki postulat, 12 proc. go poparło, a pozostałe 12 proc. nie miało zdania na ten temat.
Negatywny stosunek Polaków do takiego rozwiązania potwierdzają także inne sondaże, m.in. CBOS, IPSOS oraz Estymatora.
A może jednak dać gejom prawa?
- Niektórzy wciąż myślą, że orientację seksualną kształtuje środowisko, dostęp do pewnej wiedzy i obrazów, aż 50 proc. badanych rodziców LGBT zetknęło się ze stereotypem, że ich dziecko będzie homoseksualne - mówi w wywiadzie dla Ofeminin edukatorka antydyskryminacyjna - Anna Wiatrowska. - Biologia i genetyka w ogóle tego nie potwierdzają. Od dawna wiemy, że nie jest to coś, co jesteśmy w stanie wybrać, tymczasem dużo się słyszy o homoseksualizmie jako stylu życia, a nie części tożsamości. To nie jest narracja typowo polska, na świecie argumenty przeciw są przecież podobne. Tęczowe rodziny są więc obarczone stereotypizacją z którą pary w heteroseksualnych związkach nie muszą się zmagać - oni są niepodważalną normą - dodaje.
Nie innego zdania jest autor wideo bloga - Everyday Hero - Orestes Kowalski. W materiale Cała prawda o adopcjach dzieci przez pary jednopłciowe rozkłada temat na czynniki pierwsze przyznając jednocześnie, że jeszcze kilka lat temu był przeciwnikiem adopcji dzieci przez pary homoseksualne.
- Zmiana zdania jest możliwa nawet w takim temacie, jeśli skupimny się na faktach, a nie emocjach podsycanych przez media czy polityków - przekonuje.
- Całkowicie rozumiem, że można mieć opory przed przyjęciem przedstawianych faktów biorąc pod uwagę kulturę w jakiej jesteśmy wychowani, dominującą religię w naszym kraju, czy propagandę polityczną, która sączy się z ekranów telewizorów - mówi Orestes w finale materiału. - W końcu od dziecka większości z nas jest tłumaczone, że prawdziwa rodzina jest tam, gdzie jest mężczyzna i kobieta.
Prawda jest jednak taka, że prawdziwa rodzina jest tam, gdzie jest miłość, dobre relacje i bezpieczne środowisko dla rozwoju wszystkich zaangażowanych osób. Bez względu na płeć i orientację. Sugerując, że osoby LGBT nie powinny być rodzicami ze względu na dobro dzieci, jest stawianiem własnych emocji ponad faktami. Przedkładając własne uczucia ponad stan faktyczny i traktując osoby LGBT jakby były wybrakowane, przyczyniamy się do niepotrzebnego cierpienia dzieci oraz dorosłych, którzy powinni mieć takie samo prawo do stworzenia rodziny jak wszyscy inni.