Członkowie PO kłócą się o związki partnerskie i aborcję podczas prac nad nową deklaracją ideową.
- To będzie wstęp do pokazania efektów naszej wielomiesięcznej pracy. Zaprezentujemy naprawdę dobrą diagnozę gangreny, jaka toczy państwo pod rządami PiS. Jednocześnie zaproponujemy drogę do jego uleczenia - informuje w rozmowie z Onetem Borys Budka, przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Tymczasem wczoraj, 3 lutego, na antenie RMF FM poseł Ireneusz Raś oznajmił, że zarówno aborcja na życzenie, jak i legalizacja związków osób LGBT są dla niego niedopuszczalne. W przypadku, gdyby Platforma zdecydowała się na otwarte poparcie poglądów, nie zawaha się odejść z partii.
? #Mazurek show, czyli polityczna narracja PO w kilkanaście sekund opowiedziana przez prowadzącego. Poseł PO Ireneusz #Raś w #RozmowaRMF: "Wychodzi to panu doskonale" @RMF24pl pic.twitter.com/rgdiLdP6oT
— RozmowaRMF (@Rozmowa_RMF) February 3, 2021
Postępowa ewolucja?
O sporze ideowym media informują od grudnia ur. w związku z ogłoszeniem przez Platformę prac nad nową deklaracją. Poprzedni dokument w tej sprawie partia przyjęła w październiku 2001 roku, niespełna rok po swoim powstaniu. W 5-punktowym skrypcie mowa była wówczas m.in. o wolnym rynku, konieczności ochrony życia ludzkiego oraz wspieraniu rodziny i tradycyjnych norm obyczajowych.
Nad nową deklaracją pracuje zespół pod kierownictwem Tomasza Siemoniaka. Wiceszef Platformy twierdzi, że nowa deklaracja ideowa ma być adresowana przede wszystkim do młodych. Choć do nich partia chciałaby adresować swój przekaz w przyszłości, jego elementy zdają się nie być szyte na miarę XXI wieku.
Jak podaje Gazeta Prawna, za doniesieniami PAP, kwestie rozdziału kościoła od państwa, praw kobiet (zwłaszcza dostępu do aborcji) czy praw mniejszości (związki partnerskie) wzbudziły szereg sporów w partii. W rozmowie z radiem WNET Siemoniak dodaje nawet, że Platforma nie będzie walczyć z religią.
.@TomaszSiemoniak w #PoranekWNET: irytuje nas w polskim Kościele rola takich postaci jak o. Tadeusz Rydzyk. (...), a także rola polskiego Kościoła w polityce. Platforma nigdy nie będzie jednak walczyć z religią.#RadioWNET
— RadioWnet (@RadioWNET) February 4, 2021
- Konserwatyści z PO, np. wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, nie chcą słyszeć, by w deklaracji znalazły się jakiekolwiek odniesienia do tych spraw - informuje polityk w rozmowie z PAP. - Choć z drugiej strony frakcja bardziej sprzyjająca ruchom kobiecym uważa, że partia powinna w deklaracji nawiązać do problemów, które dziś najbardziej emocjonują społeczeństwo.
Co znaczy głos kobiet
Część posłanek PO opowiada się za umieszczeniem w deklaracji kwestii związanych z prawami kobiet i praw mniejszości.
- To są prawa człowieka, więc ja optuję za tym, żeby deklaracja się do nich odnosiła - mówi PAP jedna z nich. Zastrzega przy tym, że nie chodzi przy tym wyłącznie o prawo do bezpiecznej i legalnej aborcji, ale też rzetelną, wolną od ideologii edukację seksualną oraz dostęp do refundowanej antykoncepcji, włączając w to tzw. antykoncepcję awaryjną.
- Platforma jest i musi pozostać partią centrową – w swojej deklaracji ideowej i w swojej tożsamości - ripostuje poseł KO Mariusz Witczak. - Nasza centrowość to unikanie skrajności, nie możemy skręcać, np. w lewo - dodał . Według niego, centrowość PO to najtwardsza obrona pokoju społecznego, wolności, praworządności, siły polskiego państwa oraz polskich obywateli. To także dążenie do kompromisów społecznych i ich poszanowanie.
Kto przegrał walkę o zaufanie społeczeństwa
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że od dawien dawna Platforma plącze się we własnych decyzjach. W temacie związków partnerskich kilka razy było już „wprowadzimy”, potem „jak będzie większość”, „podyskutujemy”, a także są ważniejsze sprawy”. Były głosowania, w których nie chodziło nawet o przyjęcie nowego prawa, a jedynie o włączenie projektu pod obrady.
Pierwszy raz Sejm głosował 25 stycznia 2013 r. nad projektem autorstwa Artura Dunina z PO. 206 posłów PO 46 zagłosowało wówczas za odrzuceniem, 146 było przeciw. Osiem osób wstrzymało się od głosu, a sześć nie głosowało.
Niemal dwa lata później, 17 grudnia 2014 r. projekt ustawy o związkach partnerskich złożył Ruch Palikota. W głosowaniu nad wprowadzeniem do porządku obrad 119 posłów PO było za, 57 przeciw, 16 wstrzymało się od głosu, a sześciu nie głosowało.
Po raz trzeci Sejm głosował 25 maja 2015 r. Ponownie chodziło wtedy o dodanie do porządku obrad pierwszego czytania projektu opracowanego przez SLD. Z 202 posłów PO 103 głosowało za przyjęciem wniosku, 45 – przeciw. wstrzymało się – 23, a 31 nie głosowało w ogóle. Trzy miesiące później, 5 sierpnia 2015 r. sytuacja powtórzyła się. Spośród 202 posłów PO 75 głosowało za wprowadzeniem projektu, 91 – przeciwko. 17 wstrzymało się od głosu, a 19 nie głosowało. W jednym i drugim przypadku projekt został odrzucony.
Przejrzałam stare głosowania w sprawie ustawy o związkach partnerskich. Bawią mnie ci politycy PO, którzy, przy okazji starcia o prawa LGBT, atakują dziennikarzy za niewystarczającą krytykę PiS. Proszę rzucić okiem, jak Państwo wtedy głosowali :) https://t.co/HW3BM2I0oj
— Dominika Wielowieyska (@DWielowieyska) August 11, 2020
Historia pokazuje dobitnie, że nawet jeśli do programu partii (mimo dość głośnego sprzeciwu części posłów) zostaną wprowadzone zapisy na rzecz osób nieheteronormatywnych, praw kobiet, albo rozdziału kościoła od państwa, nie ma powodów przypuszczać, że dzięki deklaracjom partii sytuacja Polaków ulegnie jakiejkolwiek zmianie. Wystarczy przyjrzeć się historii i nie najwyższych lotów wypowiedziom posłów ugrupowania, jakie pojawiały się w przestrzeni medialnej. Zwłaszcza podczas ostatnich wyborów prezydenckich i parlamentarnych.
Kidawa “ja niczego nie popieram” Błońska
- Małgosia, pomyśl zanim powiesz, nie obrażaj ludzi, to nie ma sensu. Najpierw trzeba ułożyć sobie to w głowie, a później mówić – mówił Czarzasty w Polsat News po słynnej wypowiedzi kandydatki na urząd Prezydenta RP. Przypomnijmy, że zdarzenie miało miejsce na spotkaniu z kołem gospodyń wiejskich w Przychodach (gmina Międzyrzec Podlaski) we wrześniu 2019r.
Podczas spotkania rozmawiano m.in. o kwestii równości osób LGBT. Wówczas kandydatka została zaczepiona przez jednego z uczestników spotkania słowami: Facet z facetem chce mieć dziecko, tak?, na co odpowiedziała: Ale sam pan wie, że facet z facetem nie może mieć dziecka, więc po co zadaje pan takie pytania? No panowie, no.
#MKB @M_K_Blonska odpowida na pytania:
Czy facet z facetem może mieć dziecko ? ,..
i czy pani popiera to lgbt ?
????????????#wieszwiecej #WyboryPrezydenckie2020 #wybory #Wybory2020 #Kidawa2020 #KidawaTworzy #lgbt pic.twitter.com/zlbYTlGOHy— Marek Szafraniec (@MarekSzafr) February 18, 2020
Na nagraniu ze spotkania pada też kolejne pytanie, czy partia Kidawy-Błońskiej popiera LGBT. - Ja niczego nie popieram. Są w Polsce ludzie, którzy tacy są. Nie pojawili się nagle, odkąd jest człowiek to oni są. Nie ma powodu, żeby nagle mówić, że oni są gorsi czy lepsi. Powinniśmy wszyscy traktować ich normalnie - przekonywała polityczka PO.
Nie słowa, lecz czyny...
Po tamtych słowach kandydatki, kiedy koledzy z Platformy próbowali bronić jej (jak to określali) niefortunnej wypowiedzi (bo przecież jest wspaniałą obrończynią mniejszości), postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda ta działalność obronna w praktyce. Okazało się wówczas, że jedyna złożona przez Kidawę-Błońską interpelacja w temacie praw osób LGBT (i to jeszcze nie samodzielnie), to interpelacja nr 30092 - w sprawie kontrowersyjnych wypowiedzi małopolskiej kurator oświaty. Dla kontrastu sprawdziliśmy działania innej posłanki, Moniki Rosy. Na jej koncie znalazła się z kolei m.in. interpelacja w sprawie planowanej dystrybucji homofobicznej naklejki przez tygodnik Gazeta Polska, wspomniana interpelacja w sprawie zachowania małopolskiej, kurator oświaty, czy interpelacja w sprawie transfobii i homofobii.
- (...) to są (kandydaci na prezydenta - przyp. redakcji) konserwatyści w wersji hard albo w wersji soft - komentował wówczas Krzysztof Śmiszek. - Szanuję panią marszałek, ale jednak zabrakło jej tutaj klasy, albo refleksji nad tą ważną kwestią - ocenił. - W Polsce w rodzinach jednopłciowych, jak pokazują badania Polskiej Akademii Nauk, wychowuje się kilkadziesiąt tysięcy dzieci. Odpowiedzialnością polityków, którzy mienią się europejskimi jest to, żeby zapewnić tym dzieciom bezpieczeństwo. Chodzi tutaj głównie o kwestie opieki i bezpieczeństwa dla dzieci, które się już w takich rodzinach wychowują - dodał poseł Lewicy.
Żeby zacząć zmieniać świat na lepsze...
...to może należałoby zacząć od siebie? Takie ciśnie się nam na usta pytanie. Oczywiste jest, że każda partia bez wyjątku to grupa ludzi o różnych poglądach, doświadczeniu i umiejętnościach. Tym bardziej nie wydaje się, żeby Polacy (zwłaszcza społeczności, którym odmawia się praw człowieka) wierzyli, że Platforma pozbędzie się w końcu głębokich podziałów, jakie toczą ją od wielu lat. Zauważalne jest bowiem, że część posłów chciałoby uchodzić za pro-europejskich, próbujących walczyć o godność i prawa człowieka, podczas gdy druga część, podobnie jak w większej mierze PiS, kraj zamierza powierzyć opiece kościoła i nałożyć na obywateli obowiązek życia według wzorców moralnych, jakie znane są ze smutnych czasów PRL.
Sam Ireneusz Raś, wymieniony we wstępie do niniejszego tekstu, w rozmowie z redaktorem Mazurkiem przyznaje, że podział w Platformie jest bardzo widoczny. Polityk nie ukrywał, że choć sytuacja w PO jest dynamiczna, konserwatyści, których jest przedstawicielem nie chcą być kwiatkiem do kożucha dla innych członków partii.
Według Rasia, konserwatywna frakcja jego partii składa się z kilkudziesięciu osób. Konstytucja ideowa PO wciąż jest aktualna i wciąż obowiązuje, bo nikt jej nie zmienił. Ale jeżeli ona będzie radykalnie zmieniona, to oczywiście - mogę to powiedzieć - braknie wtedy miejsca dla konserwatystów - powiedział. Albo jesteśmy partią dwóch skrzydeł, albo tego skrzydła nie ma. Ale wiemy, że samolot z jednym skrzydłem nie poleci, więc przestrzegam przed tym - mówił Raś.
W sprawie wypowiedzi posła Rasia wysłaliśmy do biura PO prośbę o komentarz. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi w tej sprawie.
A mury runą. Runą, runą, runą...
Prawdą jest, że niezależnie od cudzych oczekiwań czas i tak zweryfikuje rzeczywistość. Być może jeszcze nie w najbliższej kadencji, ale w jednej z kolejnych, kiedy do głosu w Platformie dojdą w końcu rozsądek i najzwyklejsza odpowiedzialność za decyzje dotyczące obywateli i ich życia. Tak jak stary tynk prędzej czy później zacznie odpadać ze ściany, tak i z każdej z partii odejdą w końcu ludzie nieprzystosowani do życia w nowoczesnym świecie, próbujący za wszelką cenę trzymać się wyuczonych w poprzednim wieku schematów.
Za bardem Kaczmarskim wieszczmy, że mury runą. Szkoda tylko, że nie da się tego procesu przyśpieszyć. Póki co pozostaje nam absmak i bierne obserwowanie kolejnego odcinka żenującego skądinąd spektaklu...
Aktualizacja (6 lutego 2021r.): nowa deklaracja ideowa Platformy Obywatelskiej ujrzała światło dzienne. Podczas prezentacji ani razu nie padły słowa aborcja, czy LGBT. Póki co, za stan dotyczący praw kobiet do samostanowienia obwiniono praworządność i wadliwe instytucje, co specjalnie nie dziwi biorąc pod uwagę fakt, że nad konkretami posłanki pracują pod wodzą Kidawy-Błońskiej. Podobnie jak w przypadku praw kobiet, w temacie praw osób nieheteronormatywnych również nie padły żadne konkretne deklaracje.