Dwie artystki, Maja i Łaja, tworzące zespół "Di Libe brent wi a nase szmate" - czyli "Queerowa Kapela Podwórkowa" - podjęły decyzję o podążeniu śladem tzw. "stref wolnych od LGBT" w Polsce. Z akordeonem i piosenką na ustach, dziewczyny wyruszają w trasę koncertową. Mają nadzieję, że w trakcie swojej podróży spotkają wsparcie i zaangażowanie ze strony społeczności. Poprzez swoją sztukę, Maja i Łaja chcą przekazać ważne przesłanie o tolerancji, równości i akceptacji dla wszystkich osób, niezależnie od ich orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. Ich muzyka i twórczość mają na celu jednoczenie ludzi i budowanie więzi, aby wspólnie przeciwdziałać nietolerancji i niesprawiedliwości.
Artystki wierzą, że sztuka może być potężnym narzędziem zmiany społecznej i chcą inspirować ludzi do pozytywnych działań i otwartości wobec różnorodności. Pragną, aby ich podróż przez Polskę była okazją do budowania mostów między różnymi społecznościami i do wzmacniania więzi społecznych.
Lesbijski zespół da sześć koncertów w sześciu niewielkich miejscowościach - od 5 do 10 sierpnia. Wszystkie lokalizacje łączy to, że leżą w tzw. “strefach wolnych od LGBT”, ustanowionych przez samorządowców z PiS. Te miejscowości to: Rypin, Zgierz, Potworów, Świdnik, Mordy i Kobyłka. Wybrane zostały oczywiście specjalnie. Data też nie jest przypadkowa.
"Chcemy pojechać do miejsc objętych strefami wolnymi od LGBTQ+, których wciąż jest bardzo dużo, i zrobić w nich uliczną trasę koncertową, a tym samym stworzyć przestrzeń do rozmowy i wyczulić się na akustykę tych miejsc. Tam też chcemy nagrać naszą płytę drogi. Jeśli starczy nam środków, to nagramy również film" - dodaje Maja Luxenberg, frontmenka.
“Jeśli mieszkasz w miejscowości objętej czerwonej strefą i chcesz, abyśmy do Ciebie przyjechały z pieśnią na ustach to czem prędzej się do nas odezwij! Tu Atlas Nienawiści dla referencji: https://atlasnienawisci.pl. Jest to jedyna i niepowtarzalna okazja, aby współtworzyć z nami trasę koncertową” - zachęcają artystki na Facebook'u.
"Nasze teksty opowiadały głównie o miłości, potem stawały się coraz bardziej polityczne i odwoływały się do konkretnych wydarzeń. W jednej z piosenek odnosimy się bezpośrednio do wydarzeń Tęczowej Nocy – 7 sierpnia, w innej do listopadowego protestu na placu Powstańców Warszawy. Oba przypadki to drastyczne przykłady nadużyć ze strony policji". - opowiada Łaja (Justyna Bilik), członkini grupy, w wywiadzie udzielonym Katarzynie Niedurnej z “Dwutygodnika”. "Jest we mnie ogromna wdzięczność dla aktywistek z kolektywu Stop Bzdurom. Kilka ostatnich lat to dla mnie głównie strach. Bałam się trzymać moją dziewczynę za rękę na ulicy. Sprawdzałam, czy to bezpieczne, kto stoi obok nas w tramwaju, czy ktoś pobije nas za to, że okazujemy sobie miłość. Dzięki Stop Bzdurom przestałam się bać, zrozumiałam, że nie można dać się zastraszyć. I myślę, że to jest strasznie dużo".
Jutro zespół pojawi się w Rypinie, a dzień później w Zgierzu. Kolejnymi miejscami będą: Potworów (i Jedlnia) (7.08) oraz Świdnik (8.08), gdzie przewidywany jest największy koncert, podczas którego artystki będą potrzebowały wsparcia osób queerowych i sojuszniczych (i o nie apelują). Kolejnymi miejscami, w których będzie można usłyszeć i zobaczyć "Di Libe brent wi a nase szmate" będą Mordy (9.08) i Kobyłka (10.08).
- Zakładałyśmy od początku granie uliczne, bo zależy nam na interakcjach z przechodniami, zależy nam na rejestracji rozmów, miejsc, atmosfer,ale możemy również zagrać u kogoś w domu, jeśli ktoś nas zaprosi - mówi Maja w rozmowie z naszą redakcją. - Mam ze sobą tylko akordeon, jestem mobilna i serio mogę zaśpiewać wszędzie - na balkonie, na podwórku, w salonie. - dodaje.
W celu zrealizowania projektu i nagrania płyty, dziewczyny założyły zrzutkę (dostępną pod adresem https://zrzutka.pl/967cdg) i zachęcają do jej wsparcia tłumacząc, że "podczas trasy powstanie fieldrecordingowy album drogi czyli audialny zapis tego doświadczenia".
"Długo zastawiałyśmy się, jak nagrywać nasze piosenki, tak żeby uciec od tradycyjnej formuły teledysków". - opowiada Łaja w "Dwutygodniku". “Bardzo inspirująca jest dla nas forma tzw. take away show, katalogowana na przykład przez La Blogoteque. Chodzi o to, żeby zarejestrować punkt styczności pomiędzy osobą performującą, publicznością i przestrzenią. Chciałybyśmy to kontynuować podczas trasy koncertowej”.
"Od strony dźwiękowej od początku zależało mi na tym, aby to nie były studyjne nagrania, ale takie konceptualne poszukiwania brzmienia, atmosferek, brzmienia ulicy, interakcji – trochę z ducha "Radia Apokalipsa", żeby choć raz w życiu być w czymś konsekwentną". - dodaje frontmenka.
A jak powstał projekt? Z przypadku, bowiem dziewczyny spotkały się trzy lata temu na domówce. Szybko nawiązała się między nimi nić przyjaźni.
"Wcześniej dużo słyszałam o Łai, która pisze piosenki. Wszyscy mówili: musisz ją poznać. Następnego dnia po naszym pierwszym spotkaniu Łaja wysłała mi teksty, ja zaczęłam wymyślać melodię i tak powstała nasza pierwsza piosenka – "Zgierz". Urzekła mnie fraza: "Byłam w tobie więcej razy niż w Zgierzu". Wybór instrumentu to był eksperyment, bo nie ukrywam, że nie umiem grać na akordeonie – po prostu nie daję tego po sobie poznać".
“W piosenkach często odnosimy się do sceny politycznej. Ostatnią piosenkę napisałyśmy na licytację ogłoszoną w ramach zbiórki pieniędzy organizowaną przez osobę aktywistyczną Queer Alice na bindery. Znalazło się w niej hasło, że walczymy o sprawy osób z macicami, bo to jest narracja pomijana w ogólnopolskim dyskursie na ten temat. A czy wrócimy do śpiewania o miłości? Myślę, że cały czas o niej śpiewamy, tylko w inny sposób”.